W odcinku 2690

Darek - 2690
Darek - 2690

Przed wyjściem do pracy Kasia prosi Darka, żeby dał jej klucze do mieszkania. Tłumaczy, że nie będzie miała gdzie się podziać po południu, a nie chce wracać do domu. Żbik oznajmia, że zgubił zapasowy komplet kluczy. Zapewnia jednak dziewczynę, że wcale nie musi się od niego wyprowadzać. Sprawia wrażenie nie do końca szczerego, ale Kasia nie zauważa tego. Bergówna przychodzi do domu po swoje rzeczy. Ojciec prosi ją, żeby zastanowiła się, czy warto przeprowadzać się do człowieka o tak zszarganej opinii jak Darek. Kasia stwierdza drwiąco, że gdyby tata naprawdę pragnął jej szczęścia, wysłuchałby jej, a nie bezmyślnie wierzył plotkom na temat jej chłopaka. Słowo w słowo przedstawia wersję Darka dotyczącą jego romansu z Olszewską. Jest bardzo zniesmaczona faktem, że tata tak surowo ocenia innych, choć sam nie jest przecież święty. Bogdan upiera się jednak, by córka przemyślała swoją decyzję. Jednak Kasia niewiele sobie już robi z jego pouczeń… Żbik zastaje Kasię pod swoim domem. Jest zaskoczony, że wzięła z domu aż tyle rzeczy. Skwapliwie zapewnia jednak dziewczynę, że może u niego zostać, jak długo zechce. Po chwili dodaje, że musi jeszcze coś załatwić. Okazuje się, że przyjeżdża do Bergów. Oznajmia, że nie przyszedł się tłumaczyć, bardziej z troski o Kasię. Twierdzi, że nie chce, by z jego powodu poróżniła się z rodzicami. Prosi Bogdana i Joannę, żeby pomogli mu w załagodzeniu konfliktu. Zapewnia, że nie ma nic przeciwko temu, by dziewczyna mieszkała u niego. Zaraz jednak dodaje, że tak nagła odmiana w jej życiu, może nie być korzystna. Oznajmia, że ma pewien plan, jak ją przekonać do powrotu do domu, ale wymaga on czasu, a przede wszystkim dobrej woli Bergów. Prosi ich, by na razie pozwolili mu działać. Prosi również o dyskrecję. Po powrocie do domu Darek wręcza Kasi klucze do mieszkania i jeszcze raz zapewnia, że może u niego zostać, ile zechce. Zaraz jednak dodaje, że szkoda życia na kłótnie z bliskimi. W biurze Cieślika zjawia się jego dawny przeciwnik senator Krupski. Nieoczekiwanie proponuje Damianowi objęcie funkcji przewodniczącego nowo formowanej komisji do spraw walki z ubóstwem. Zapewnia, że mimo dawnych animozji zawsze w niego wierzył i jest pewien, że świetnie się sprawdzi na tym stanowisku. Cieślik, kompletnie zaskoczony, przyjmuje propozycję. Krupski zachowuje się, jakby od początku wiedział, że senator się zgodzi. Oznajmia, że już umówił mu wywiad w radiu i życzy powodzenia. Podczas wywiadu posłanka Partii Feministycznej wytyka Cieślikowi, że w programie komisji nie uwzględnił kwestii ubóstwa kobiet. Dowodzi, że kobiety są bardziej od mężczyzn narażone na doświadczanie biedy, gdyż często zmuszone są poświęcić karierę zawodową, by zajmować się domem i dziećmi. Cieślik niezręcznie stwierdza, że kobiety znacznie lepiej się do tego nadają. Oburzona tą odpowiedzią Winnicka nazywa go na antenie męskim szowinistą. Po powrocie do biura Damian dowiaduje się, że w internecie zawrzało po jego wypowiedzi, a organizacje kobiece komentują ją w słowach pełnych oburzenia. Po chwili Damian dostaje telefon od Krupskiego, który zapowiada, że jeśli Damian nie odkręci jakoś całej sprawy, on wycofa jego nominację. Monika zastanawia się, jak pomóc mężowi. Żaneta wpada na pomysł, żeby wysłać Damiana na kongres kobiet. Jego żona uważa, że to najlepsza okazja, by pokazał, że nie jest szowinistą i szanuje kobiety. Damian przyjeżdża do hotelu dzień przed kongresem. W recepcji zaczepia go jakiś mężczyzna i wyjaśnia, że jest myśliwym i jego wyborcą. Ma nadzieję, że polityk przyjechał na zlot kółek łowieckich. Cieślik tłumaczy, że bierze udział w innym wydarzeniu. Mężczyzna ze wzgardą wyraża się o uczestniczkach kongresu i proponuje Cieślikowi, żeby dołączył do męskiego grona, jak już mu się znudzi słuchanie bab… Przed uroczystością chrztu synka, Gosia przychodzi do mamy z teściową i bratem Błażeja. Danuta dostaje od nich upominek, przy którym znajduje karteczkę z dedykacją dla niej i Marka. Mama Błażeja zmieszana przeprasza za tę niezręczność i tłumaczy, że dopiero dowiedziała się o ich rozstaniu. Zimińska nieszczerze zapewnia, że nic się nie stało. Marek szykuje się na chrzciny wnuka. Uprzedza Natalię, że po uroczystości idzie jeszcze na obiad do żony. Natalia z przekąsem stwierdza, że Danuta zachowała się bardzo elegancko i życzy Markowi udanego popołudnia w gronie rodzinnym. Jednak podczas uroczystego obiadu Zimiński nie czuje się najlepiej. Jest raczej obojętnie traktowany przez towarzystwo, a Halinka wręcz ostentacyjnie go ignoruje. W pewnym momencie Marek przypomina jakieś zabawne wydarzenie z chrztu Oli. Danka bardzo cierpko to komentuje. Po rozejściu się gości Zimiński przeprasza żonę, że wywołał wspomnienia i sprawił jej przykrość. Proponuje, że zostanie i pomoże posprzątać po przyjęciu. Danuta chłodno zauważa, że mąż jest u niej tylko gościem.Natalia wypytuje Marka, jak było na rodzinnym spotkaniu. Zimiński zbywa ją półsłówkami. Widać po nim, że bardzo to przeżył i nie chce nic powiedzieć...

podziel się:

Pozostałe wiadomości