W odcinku 2660

"Na Wspólnej"
"Na Wspólnej"

Staś przeprasza Kacpra za swoje wczorajsze zachowanie. Weronika jest bardzo ujęta postawą syna Roberta. Prosi go o wybaczenie, że trochę zbyt ostro go potraktowała. Skruszona przyznaje, że dorośli nie powinni pozwalać sobie na żadną agresję wobec dzieci. Chłopiec zapewnia, że nie ma żalu. Jest zasmucony, kiedy dowiaduje się, że mama już wróciła i wieczorem chce zabrać go do domu. Roztocka obiecuje, że porozmawia z nią i poprosi, by został u nich jeszcze jeden dzień. Wychowawczyni Stasia mówi Robertowi, że nauczyciel wuefu zauważył siniaki na ciele chłopca. Tłumaczy, że w takich przypadkach zawsze pyta rodziców, skąd się wzięły. Robert opowiada jej o wczorajszym incydencie z synem swojej partnerki. Dodaje, że był bardzo zaskoczony, bo chłopcy zwykle są zgodni i lubią się. Pyta nauczycielkę, czy zauważyła coś niepokojącego w zachowaniu Stasia. Kobieta zaprzecza. Tadeusiak zauważa rozległe siniaki na ciele syna. Zaniepokojony pyta, skąd się wzięły. Chłopiec zawstydzony wyjaśnia mu, że spadł z drabinki. Robert czuje jednak, że syn nie mówi mu prawdy. Jakiś czas później próbuje skłonić go do zwierzeń. Zapewnia Stasia, że może mu mówić o wszystkich swoich problemach. Chłopiec milczy. Gdy dowiaduje się, że będzie jednak musiał wrócić dziś do mamy wybucha złością. Kiedy jakiś czas później Olga z Andrzejem przychodzą po Staszka, Robert mówi im o siniakach na ciele dziecka i dodaje, że podejrzewa, iż chłopiec jest dręczony w szkole. Olga i Andrzej wyglądają na zaskoczonych…

Zdzisław robi żonie wymówki, że nie przyniosła z urzędu miasta żadnych dokumentów obciążających Ziębę. Na uwagę, że być może Włodek rzeczywiście jest czysty, stwierdza, że nie ma ludzi niewinnych, a jedynie źle przesłuchiwani. Monika poucza ojca, jak powinien zachowywać się w trakcie debaty i rozmów z wyborcami. Damian uważa, że największym atutem Włodka jest jego prostota. Radzi mu, by eksponował fakt, że jest zwykłym człowiekiem pracy, który rozumie problemy podobnych sobie ludzi. Zięba idzie za radą zięcia i w prosty, familiarny sposób zaczyna swoje wystąpienie podczas debaty. Lokatorzy przyjmują je bardzo ciepło. Muszko natychmiast podejmuje kontrę. Zarzuca Włodkowi, że podczas swojej kadencji dbał jedynie o własne interesy. Pozwala sobie na prymitywne docinki ad personam. W końcu wysuwa najcięższe działo: pokazuje zebranym listę radnych z sesji datowanej na kwiecień ubiegłego roku. Przy nazwisku Zięby widnieje jego podpis. Sęk w tym, że w owym dniu Włodek był z żoną na wycieczce w Paryżu. Muszko oskarża radnego, że dopuścił się oszustwa i bezprawnie wziął pieniądze za udział w sesji. Damian i Monika zapewniają ojca, że z łatwością udowodni swoją niewinność. Przeglądając historię przelewów bankowych Maria ze zgrozą stwierdza, że mąż rzeczywiście przyjął wypłatę za udział w sesji, na której nie był obecny. Tłumaczy, że nie zwróciła na to wcześnie uwagi, bo sądziła, że była to wypłata za następny miesiąc. Włodek jest załamany. Stwierdza, że w tej sytuacji nie ma najmniejszych szans na uratowanie swojego dobrego imienia…

Kasia przychodzi do pracy. Skruszona przyznaje, że ostatnio zachowała się niewłaściwie. Wyjaśnia szefowej, że postanowiła zostać, bo czuje, że może się od niej wiele nauczyć. Kobieta jest wyraźnie ujęta komplementami na swój temat. Mimo to zachowuje chłodny dystans. Koleżanka z pracy gratuluje Kasi, że w tak sprytny sposób rozprawiła się z szefową. Ostrzega jednak, że to raczej nie zapewni jej sympatii tej sekutnicy. Proponuje Bergównie, żeby dziś wieczorem popracowała z nią na balu prawników.

Kasia przygotowuje się na bankiet prawników. Bogdan nie jest zbyt zadowolony, że córka pracuje od rana do wieczora zamiast myśleć o studiach. Tłumaczy jej, że ma przecież zapewnione utrzymanie i nie musi łapać każdej fuchy. Dziewczyna uspokaja tatę, że da sobie radę i zapewnia, że nie zrezygnowała z myśli o studiach. Tłumaczy, że na razie skupia się na tym, co jest w jej zasięgu.Podczas bankietu Kasię zaczynają nagabywać wstawieni mężczyźni. Dziewczynie udaje się jakoś od nich uwolnić. Na stronie robi koleżance wymówki, że zabrała ją w takie miejsce. Żbik niezauważony przysłuchuje się rozmowie dziewczyn. Widać, że Kasia zrobiła na nim wrażenie. Pod koniec imprezy jeden z prawników znowu zaczyna naprzykrzać się Bergównie. Dziewczyna ostro go upomina, a gdy mężczyzna zaczyna ją obłapiać, wymierza mu policzek. Darek łagodzi sytuację i wysyła pijanego mężczyznę do taksówki. Proponuje Kasi, że ją odwiezie do domu. Sugeruje nawet, że mogliby gdzieś jeszcze razem wyskoczyć. Bergówna jest nieprzystępna. Żbik nie daje za wygraną. Zaczepia jej koleżankę i prosi o jakiś namiar do Kasi. Z czarującym uśmiechem dodaje, że to dla niego bardzo ważne. Dziewczyna wyjawia mu w końcu, że pracują razem w Vege Barze...

podziel się:

Pozostałe wiadomości