W odcinku 2650

Agnieszka i Hebel -2650
Agnieszka i Hebel -2650

Agnieszka opowiada Weronice o problemach z mamą Rafała. Przyznaje, że choć nie zawsze było im po drodze, bardzo poruszył ją widok chorej i bezbronnej Ludwiki. Kolejnym powodem do zmartwienia jest to, jak potraktowała wczoraj Ryszarda, który chciał jej zrobić przyjemność. Czuje, że jest na nią obrażony. Roztocka radzi przyjaciółce, żeby po prostu do niego zadzwoniła. Agnieszka idzie za radą Weroniki, jednak Hebel nie odbiera od niej telefonów. Olszewska prosi Anetę, żeby zastąpiła ją na spotkaniu z klientem, a sama przyjeżdża do Ryszarda. Przeprasza za to, jak go wczoraj potraktowała. Wyjaśnia, że miała ciężki dzień i dlatego nie doceniła jego gestu. Hebel nie żywi urazy. Przyznaje, że szopka, którą wczoraj urządził, była żałosna i dodaje, że wymyślił coś lepszego. Przyprowadza Olszewską do swojej pracowni stolarskiej i pokazuje zabytkową drewnianą szkatułę z zegarem. Agnieszce bardzo podoba się staroświecki bibelot. Po chwili Ryszard wyjmuje z kieszeni pudełeczko z pierścionkiem, tłumacząc, że w szkatułce miał znajdować się właściwy prezent. Agnieszka jest totalnie zaskoczona. Bez wahania jednak przyjmuje oświadczyny ukochanego…

Włodek nadzoruje wycinkę spróchniałego drzewa, którego konar upadł niedawno na samochód sąsiada. Roman chwali przyjaciela za szybką interwencję. Muszko narzeka jednak na opieszałość władz miasta. Nie może zrozumieć, dlaczego nie należy mu się odszkodowanie, skoro ewidentnie doszło do zaniedbania. Niektórzy mieszkańcy są oburzeni, że wycina się drzewa w okolicy. Hoffer tłumaczy im, że drzewo było chore i uspokaja, że na jego miejsce pojawi się nowe. Muszkowie stwierdzają zgodnie, że szybka interwencja Włodka w sprawie drzewa ma związek ze zbliżającymi wyborami i jest zagrywką obliczoną na zdobycie poparcia wyborców. Zdzisław posuwa się nawet do stwierdzenia, że Zięba celowo podciął konar. Muszko zaczyna węszyć i rozpytywać wśród mieszkańców. Robi Ziębom złośliwe uwagi, a w końcu wzburzony oznajmia Włodkowi, że nie wybaczy mu tego, co zrobił. Janina i Zdzisław wpadają do Hofferów z niezapowiedzianą wizytą. Muszko próbuje podburzyć sąsiadów przeciw Ziębie. Powątpiewa w jego uczciwość i dobrą wolę. Stwierdza nawet, że Ziębowie dorobili się baru na machlojkach. Zżyma się z naiwności sąsiadów, gdy ci biorą Włodka w obronę zwracając uwagę, ile zrobił dla lokalnej społeczności. Muszko twierdzi, że Zięba nie kiwnąłby palcem, gdyby nie przynosiło mu to osobistych korzyści. Roman sugeruje sąsiadowi, żeby zamiast biadolić sam wziął się za politykę. Z nieskrywaną ironią stwierdza nawet, że pasowałby do tego towarzystwa, a jego zaciętość mogłaby wnet zaprowadzić go na urząd premiera. Zdzisław, nie rozumiejąc szyderstwa, uznaje, że to całkiem niezły pomysł. Na osobności Janina zachęca męża, żeby spróbował swoich sił w polityce – jest pewna, że wyborcy poprą tak kryształowo uczciwą kandydaturę…

Hoffer odprowadza Ulę do szkoły. Na osobności prosi nauczycielkę, żeby nie wypuszczała jej samej do domu po lekcjach. Wyjaśnia, że jest problem z biologiczną mamą Uli. Zuza ogląda na komputerze córki jej ostatni filmik. Dziewczynka przedstawia w nim swoje obie mamy, przy czym Zuza, w porównaniu z Sylwią, zostaje sportretowana w sposób dość szablonowy i mało uczuciowy. Ula żali się, że jej mamy nie przepadają za sobą i wyznaje, że jej największym marzeniem jest, żeby choć trochę się polubiły. Sylwia, na zaproszenie Zuzy, przychodzi do mieszkania Hofferów. Robi uszczypliwe uwagi na temat zachowania Zuzy podczas ich ostatniego spotkania. Hofferowa przeprasza, że uderzyła ją w twarz. Prosi, żeby dla dobra Uli nie wracać już do tego. Sylwia przystaje na to. Po chwili jednak stwierdza, że jeśli tylko Hofferowie jej zapłacą, na zawsze zniknie z ich życia. Słysząc kategoryczną odmowę oznajmia, że będzie walczyć o Ulę w sądzie. Nie robi na niej wrażenia, że rozprawa może być traumatyczna dla jej dziecka. Oznajmia, że miejsce dziecka jest przy biologicznej matce. Kamil przekonuje żonę, że Sylwia tylko blefowała i nie pójdzie do sądu. Tłumaczy, że tak naprawdę zależy jej przecież na pieniądzach, a nie na dziecku... Tymczasem Ula dzwoni do Tosi. Prosi, żeby przekazała list dla Sylwii.Ligocka udaje się do prawnika. Przyznaje, że kiedyś cieszyła się, że jej córka trafiła do takiej bogatej rodziny, ale teraz widzi, jak wielką krzywdę jej zrobiła. Wyjaśnia, że mała nie może się uspokoić opowiadając jej, jakich okropieństw doświadcza u nowej rodziny. Zapytana, o jakie rzeczy chodzi, oskarża Kamila o molestowanie Uli...

podziel się:

Pozostałe wiadomości