W odcinku 2425

Danka i Marcin - 2425
Danka i Marcin - 2425

Do Joanny przychodzi kandydatka na opiekunkę. Bergowa uznaje jednak, że dziewczyna jest za młoda. Tłumaczy jej, że szuka kogoś starszego, z większym doświadczeniem. Zosia zapewnia, że od lat zajmuje się dziećmi krewnych i bez problemu nawiązuje kontakt z maluchami. Joanna nadal jednak obstaje przy swoim, zwłaszcza że dziewczyna nie posiada żadnych referencji. Jakiś czas później dziewczyna zjawia się ponownie. Tym razem zastaje Bogdana. Wręcza mu rekomendacje od ludzi, których dziećmi zajmowała się wcześniej. Nie wspomina, że Bergowa miała zastrzeżenia do jej młodego wieku. W trakcie rozmowy dorosłych Michalinka ściąga nagle obrus ze stołu. Zosia chwyta wazon, który omal nie spadł na głowę dziewczynki. Bogdan dziękuje jej za refleks, dzięki któremu udało się uniknąć nieszczęścia. Dziewczyna szybko zdobywa zaufanie Berga i małej Michasi – dziecko daje się jej przytulić i nakarmić. Joanna nie jest jednak zachwycona, gdy po powrocie z pracy zastaje ją w mieszkaniu. Chłodno oznajmia, że szuka kogoś starszego i dlatego właśnie jej nie przyjęła. Bogdan uświadamia żonie, że gdyby nie Zosia, jechałby teraz z córeczką do szpitala. Na osobności tłumaczy jej, że starsza osoba niekoniecznie dałaby sobie radę z dzieckiem, które właśnie zaczęło stawiać pierwsze kroki i jest ciekawe świata. Joanna podejrzewa, że mężowi po prostu spodobała się Zosia chce ją zatrudnić. Berg nie zaprzecza, że dziewczyna budzi sympatię i zaufanie – może dzięki temu Michasia ją zaakceptowała. Joanna zgadza się w końcu przyjąć Zosię na okres próbny…

Danuta dowiaduje się, że jedna z nauczycielek musi wziąć półroczny urlop zdrowotny. Obawia się, że w połowie semestru trudno jej będzie znaleźć jakieś zastępstwo.

Przed budynkiem szkoły Zimińska zauważa grupę uczniów, a wśród nich Dorotę – dziewczynę, która opuszcza mnóstwo lekcji a jej oceny pozostawiają wiele do życzenia. Uświadamia jej, że jeśli w dalszym ciągu będzie tak lekceważyła naukę, nie zda do następnej klasy. Dyrektorka daje uczennicy szansę – Dorota ma w ciągu tygodnia poprawić jeden przedmiot, a potem obmyślą dalszy plan ratunkowy. Bednarczukowa – widząc uczennicę - mówi Danucie, że Pilecka sprawia tylko problemy i nie powinna w ogóle dostać się do ich szkoły. Po chwili z udawaną troską stwierdza, że dyrektorka znalazła się w niemałym kłopocie zostając w połowie semestru bez nauczycielki fizyki. Krygując się podpowiada Danucie, żeby przyjęła na zastępstwo jej siostrzeńca, który ukończył fizykę i kurs pedagogiczny. Zimińska oznajmia Bednarczukowej, że może zaprosić go na rozmowę.

W gabinecie Zimińskiej zjawia się młody człowiek. Wyjaśnia, że jest poleconym przez Bednarczukową kandydatem na nauczyciela fizyki. Zapytany, czym zajmował się dotychczas, odpowiada, że po studiach wyruszył w podróż po Stanach, gdzie zwiedził wiele ośrodków uniwersyteckich. Przyznaje, że praca w szkole nie jest jego największym marzeniem. Skoro jednak Zimińska nagle potrzebuje nauczyciela, a on jest wolny, uznał, że warto spróbować.

Danuta przedstawia uczniom nowego nauczyciela. Marcin nie zraża się przytykami młodzieży odnośnie swojego wieku. Stwierdza, że choć od dawna jest już pełnoletni, świetnie pamięta jak to jest być licealistą. Kiedy Dorota pyta go, jaki miał stopień z fizyki w szkole, odpowiada, że – podobnie jak ona – miał jedynkę. Ta szczerość natychmiast zjednuje mu przychylność uczniów.

Po południu Zimińskich odwiedza Van w towarzystwie żony i córki. Dziękuje Markowi za wszystkie dobrodziejstwa, które wyświadczył jemu i jego rodzinie. Oznajmia, że postanowili z żoną nadać swojemu synowi jego imię. Marek jest szczerze wzruszony.

Ostrowski ma coraz bardziej niepokojące objawy: kaszel, dreszcze i drżenie dłoni. Kamil jest bardzo zaniepokojony jego stanem. Arek zirytowany zapewnia go, że nic mu nie jest. Tłumaczy, że jego organizm domaga się nikotyny, a w izolatce nie wolno palić.

Ewa odwiedza Zuzę – liczy, że Kamil powiedział żonie nieco więcej niż Arek jej. Nagle Ula przybiega do mamy z awanturę, że nie powiedziała jej, w jakim niebezpieczeństwie znalazł się jej tata. Zuza zapewnia małą, że Kamilowi nic nie jest. Wyjaśnia jej, o co chodzi w kwarantannie. Ula uświadamia jej, że tak do końca nie mogą być pewne, czy tata nie zachoruje.

Ostrowski wpada w wisielczy nastrój. Dopiero teraz zauważa, jak brzydki jest ich szpital. Robi mu się żal ludzi, którzy w tych smutnych murach spędzają ostatnie chwile swojego życia.

Zuza i Ewa przychodzą do szpitala. Kamil rozmawia z żoną przez telefon. Uspokaja ją, że nic mu nie dolega. Ewa wypytuje go o Arka. Hoffer okłamuje ją, że Ostrowski ma się dobrze, tylko właśnie uciął sobie drzemkę. W tej chwili pielęgniarka w panice krzyczy do niego, że stan ordynatora bardzo się pogorszył i jeśli czegoś nie zrobią, wszyscy mogą umrzeć. Kamil natychmiast kończy rozmowę. Ewa jest przerażona myślą, że jej ukochanemu może stać się coś złego. Dopiero teraz uświadamia sobie, jak bardzo jej zależy na Arku. Wkrótce zjawia się Roman. Przejęty wypytuje o Kamila. Dziękuje Ewie, że przyszła ich wesprzeć. Po chwili Zuza dostaje od męża SMS-a. Hoffer pisze, że wirus, z powodu którego zmarł jego pacjent nie może się przenosić drogą kropelkową, zatem nie ma potrzeby pozostawania w kwarantannie. Ewa oddycha z ulgą. Wkrótce obaj lekarze i pielęgniarka wychodzą z izolatki. Roman nie kryje zdumienia widząc, jak czule Ewa wita się z szefem Kamila. Ostrowski przytula ukochaną i zapewnia ją, że nic im już nie grozi...

podziel się:

Pozostałe wiadomości