W odcinku 2417

Weronika - 2417
Weronika - 2417

Maria przychodzi do Bergów, żeby zaopiekować się ich najmłodsza wnuczką. Taszczy siatki pełne ekologicznych warzyw na obiadki dla małej. Jest niepocieszona, kiedy okazuje się, że musi ją karmić gotowymi daniami ze słoików. Joanna tłumaczy teściowej, że Michasia ma alergię i dopóki nie dowiedzą się, na co jest uczulona, nie mogą eksperymentować.

Kiedy Joanna wraca do domu Maria bezskutecznie próbuje uspokoić płaczącą Michalinkę. Bergowa zauważa na twarzy córeczki wysypkę. Ziębowa bagatelizuje to. Później jednak przyznaje się, że zrobiła jej zupkę z pomidorów. Joanna nie kryje irytacji. Maria uważa, że synowa przesadza. Twierdzi, że dzisiejsi rodzice nadmiernie chuchają na swoje pociechy robiąc im tylko krzywdę. Bergowa nie komentuje tego tylko prosi mamę, żeby na przyszłość nie dawała małej niczego poza zupkami ze słoików.

Po południu Maria niepokojąc się o Michalinkę dzwoni Bogdana. Syn zapewnia ją, że mała czuje się dobrze. Po skończonej rozmowie tłumaczy żonie, że nie powinna gniewać się na mamę, która przecież nie chciała zrobić nic złego. Z zaskoczeniem i uznaniem zauważa, że Maria zdążyła nawet poukładać rzeczy w szafkach. Joanna jest coraz bardziej rozdrażniona. Podejrzewa, że teściowa ma ją za wyrodną matkę i bałaganiarę…

Krzysztof dowiaduje się z Internetu, że zespół teatru „Znicz” nadal walczy o swój teatr. Obrusza się, że jego byli pracownicy napisali do urzędu petycję w sprawie uruchomienia funduszu awaryjnego. Uważa, że zupełnie stracili kontakt z rzeczywistością. Widać, że wciąż jest bardzo silnie związany z teatrem, którym do niedawna kierował. Lecz gdy Basia zwraca mu na to uwagę, gorliwie zaprzecza. Złości się, że wszyscy, nawet ona, oskarżają go o to, że zostawił ludzi w potrzebie. Żona spokojnie tłumaczy mu, że jeśli ma jakieś wyrzuty sumienia, to ma ostatnią szansę, by naprawić swój błąd.

Przybity Smolny siedzi przy kawie w barze na Wspólnej tępo patrząc na dzieci bawiące się na dziedzińcu – rysują one kredą po chodniku i grają w klasy. Nagle Krzysztof doznaje olśnienia! Natychmiast dzwoni do Hanki i prosi ją, żeby zwołała zebranie całego zespołu. Aktorzy i pozostali pracownicy teatru niezbyt życzliwie witają Smolnego. Ten ze spokojem znosi uszczypliwe uwagi, po czym wyjmuje z torby pudełko kredy i oznajmia, że to jego wkład w ratowanie teatru. Tłumaczy osłupiałym artystom, że mogą zrezygnować z kosztownej scenografii rysując kredą symboliczne wnętrza z „Hamleta”. Uświadamia im, że największą wartością w teatrze jest wyobraźnia, a za nią nie trzeba płacić. Proponuje aktorom, żeby grali we własnych, współczesnych ciuchach. Zastrzega jednak, że czeka ich ciężka harówka wobec całkowitej zmiany koncepcji. Jeśli zdecydują się kontynuować pracę nad Hamletem, teatr musi od dziś stać się ich domem. Cały zespół podejmuje wyzwanie!

Basia bardzo wspiera męża. Cieszy się, że okazał się wrażliwym i dobrym człowiekiem. Smolny buńczucznie stwierdza, że wcale nie kieruje nim dobre serce i że tak naprawdę nie cierpi ludzi teatru. Choć zaprzecza, jakoby był idealistą, widać, że schlebiają mu komplementy żony.

Ola zaczyna pracę w kancelarii Agnieszki. Roztocka prosi Darka, żeby wprowadził młodszą koleżankę w jej obowiązki. Dla Olszewskiej ta sytuacja jest poważnym wyzwaniem. Gdy w pewnym momencie Żbik pyta Olę, czemu swego czasu odeszła z kancelarii, Agnieszka natychmiast ucina rozmowę i każe podwładnym wracać do pracy. Aneta z irytacją obserwuje, jak Darek udziela Oli pouczeń. Żbik zauważa to. Ukradkiem daje kochance do zrozumienia, że jej pragnie. Na osobności Olszewska ostrzega Olę, żeby znowu nie wpakowała się w jakąś miłosną aferę.

Po wyjściu z kancelarii Agnieszka próbuje wybadać Darka, jakie wrażenie robi na nim nowa koleżanka. Żbik stwierdza, że nawet się jej nie przyjrzał. Olszewska nie daje się nabrać. Darek obraca wszystko w żart. Głośno zastanawia się, czy to przez niego Ola musiała dziś wysłuchać od niej kazania. Olszewska ze śmiechem oznajmia, że za każdym razem, gdy zobaczy go szczebioczącego z Zimińską, będzie dawała jej lekcję pokory.

Weronika spotyka się z oskarżycielem Roberta. Zarzuca mu, że nie zadbał o bezpieczeństwo jej klienta i nawet po tym, co się stało, nie chce uchylić mu aresztu. Wzburzona tłumaczy, że napastnicy grozili mu śmiercią, jeśli nie przestanie węszyć. Prokurator Tański zwraca Roztockiej uwagę, że nie ma żadnego dowodu na to, że jej klient mówi prawdę. Weronika odwołuje się do jego sumienia. Uświadamia prokuratorowi, że jeśli Robert zginie, ucierpi również jego zawodowy i medialny prestiż…

Roztocka odwiedza Roberta. Mówi mu, że Tański obiecał dla niego pojedynczą celę i chyba zaczyna mieć wątpliwości co do jego winy. Tadeusiak nie podziela optymizmu ukochanej. Stwierdza, że jego oskarżycielowi nie zależy na ustaleniu prawdy, a jedynie na wygraniu sprawy.

Sławek pokazuje Weronice nagranie na którym Robert wraz z Buldogiem piją wódkę i zażywają kokainę. Roztocka jest załamana...

podziel się:

Pozostałe wiadomości