W odcinku 2407

Ilona - 2407
Ilona - 2407

Kinga opowiada mężowi o wizycie Ilony i o tym, czego się od niej dowiedziała. Uważa, że Michał powinien jej pomóc. Tłumaczy, że Zdybicka nie ma nikogo, komu mogłaby powierzyć piecze nad firmą, a ponadto nikt z jej bliskich – nawet Maks – nie wie jeszcze o jej chorobie.

Paweł odwiedza Ilonę w szpitalu. Nie tłumaczy się, dlaczego po nią wczoraj nie przyjechał ani nawet nie zadzwonił, tylko ze skruszoną miną przeprasza. Zdybicka nie potrafi się długo gniewać. Dziękuje mu, że jest przy niej. Paweł wyznaje, że po raz drugi jest w takiej sytuacji – jego żona także chorowała na raka. Bezsilnie przyglądał jej walce z chorobą i cierpieniu. Dlatego wczoraj stchórzył i nie przyjechał po Ilonę. Zdybicka jest bardzo poruszona. Kiedy jakiś czas później, po badaniach, wraca do pokoju, Pawła już nie ma.

Michał przychodzi do Ilony. Zdybicka nie chce jego współczucia. Interesuje ją tylko, czy Brzozowski poprowadzi jej firmę. Gdy ten daje odpowiedź twierdzącą, z całego serca mu dziękuje. Prosi też, żeby podziękował Kindze za to, że go przekonała. Po raz pierwszy dawni wrogowie podają sobie ręce i wzajemnie życzą sobie powodzenia…

Kasia kupuje bilet na lot do Madrytu. Jest dobrej myśli. Wierzy, że szybko znajdzie jakąś pracę i zadomowi się w nowym miejscu. Franek z całego serca kibicuje siostrze. W przeciwieństwie do Bogdana, który uparcie twierdzi, że córka popełnia gruby błąd decydując się na studiowanie za granicą. Kasia uświadamia mu, że nawet nie sprawdził internetowej strony uczelni. Jest jej przykro, że nie ma wsparcia ani od niego, ani od Dominika. Podczas przerwy w pakowaniu z nostalgią przegląda zdjęcia ze swoim chłopakiem. Tylko przed Joanną przyznaje się, jak jej przykro z powodu rozstania z Dominikiem. Bergowa stara się dodać jej otuchy…

Dominik czeka na Kasię przed domem. Przeprasza za to, co jej powiedział i prosi, żeby do niego wróciła. Daje do zrozumienia, że woli z nią być nawet na odległość niż wcale. W odpowiedzi dziewczyna gorąco go całuje.

Kasia i Dominik spędzają ze sobą ostatnie chwile przed rozstaniem. Chłopak wręcza ukochanej kartę do bankomatu. Tłumaczy, że gdyby potrzebowała pieniędzy, zawsze może jej użyć, a rachunki uregulują po jej pierwszym pokazie mody w Paryżu. Obiecuje, że będzie do niej przyjeżdżał przynajmniej raz na miesiąc. Tymczasem Bogdan wraca do domu uradowany, że udało mu się dostać kredyt. Pakuje pieniądze do koperty i idzie z nimi do pokoju córki. Jest mile zaskoczony widząc u niej Dominika. Kasia wyniośle oznajmia ojcu, że nie musi się już martwić o jej utrzymanie. Wyjaśnia, że Dominik pożyczył jej pieniądze. Berg ukradkiem chowa kopertę z pieniędzmi, po czym zawstydzony wychodzi.

Bogdan jest dumny z córki. Joanna zachęca go, żeby jej o tym powiedział. Berg wyznaje, że chciał dać Kasi pieniądze, ale okazało się, że Dominik go ubiegł. Dodaje, że martwi się o nią i będzie za nią tęsknił.

Sławek mówi Weronice, że przełożeni Roberta nie potrafili udzielić mu żadnych informacji na temat przyczyn jego aresztowania. Nieoficjalnie dowiedział się jednak, że Tadeusiak przyjmował łapówki od gangsterów w zamian za informacje dotyczące śledztw. Podobno policja ma świadka. Roztocka nie wierzy w winę Roberta. Jest oburzona, że ktokolwiek może brać na poważnie te podejrzenia. Sądzi, że ktoś go wrabia. Sławek, zaskoczony tak żarliwą obroną, uspokaja Weronikę i obiecuje, że da jej znać, jak tylko dowie się, jakie zarzuty postawiono Tadeusiakowi.

Weronika prosi Anetę, żeby odwołała wszystkie jej dzisiejsze spotkania. Agnieszka zaniepokojona informacjami o aresztowaniu Roberta dzwoni do przyjaciółki. Próbuje dodać jej otuchy. Tuż po tym telefonie, Roztocka otrzymuje następny – z prokuratury. Dowiaduje się, że będzie mogła zobaczyć się ze swoim klientem.

Robert mówi Weronice, że od dłuższego czasu domyślał się, że mają w wydziale „kreta”. Był bliski jego namierzenia, ale ktoś puścił informację do mediów i nie zdążył nic zrobić. Jest pewien, że ktoś go wrabia, lecz nie ma żadnych dowodów. Dziękuje ukochanej, że zgodziła się go reprezentować. Mówi jej, że teraz jest bezpieczny, ale po przeniesieniu do aresztu śledczego wszystko może się zdarzyć - spotka tam przecież ludzi, których sam wsadził. Roztocka obiecuje, że jak tylko pojawią się oficjalne zarzuty, złoży wiosek żeby odpowiadał z wolnej stopy.

Dziedzic mówi Weronice, że jutro, albo jeszcze dziś Robert otrzyma zarzuty. Dodaje, że świadek podtrzymuje swoje zeznania, ale najgorsze jest to, że w czasie rewizji w mieszkaniu i samochodzie Tadeusiaka zabezpieczono jakieś materiały dowodowe. Nieoficjalnie dowiedział się, że chodzi o dużą sumę pieniędzy...

podziel się:

Pozostałe wiadomości