Na Wspólnej

Odcinek 1906

Na Wspólnej

Cieślik próbował zgwałcić Zosię?!!! Bogdan zostaje oskarżony - co na to Joanna?! Wściekła Iza rusza na sąsiadów z… siekierą w dłoni!

Cieślik posądzony o gwałt
Cieślik posądzony o gwałt

Krupski jest bardzo niezadowolony, że Zosi nie udało się uwieść Cieślika. Stwierdza, że skoro dziewczyna nie umie zrobić użytku ze swojego ciała, będzie musiała „załatwić” Damiana w inny sposób.

Monika przypadkiem dowiaduje się od Żanety, że Zosia towarzyszyła Damianowi w delegacji. Jest rozgoryczona, że narzeczony nic jej o tym nie powiedział! Szulcowa próbuje ratować sytuację. Tłumaczy, że decyzja o wyjeździe Lipskiej zapadła w ostatniej chwili, bo okazało się, że świetnie włada angielskim i niemieckim. Jakiś czas później zjawia się Damian. Żaneta skarży się, że Lipska jeszcze nie dotarła do biura i nie ma z nią żadnego kontaktu. Cieślik stwierdza, że na wyjeździe też dała plamę i ma zamiar ją zwolnić. Nie przyznaje się jednak, co zaszło. Jest bardzo zły, kiedy dowiaduje się, że Żaneta powiedziała Monice, że był z Lipską na konferencji. Tłumaczy, że chciał to przed nią ukryć, żeby nie robiła mu bez powodu scen zazdrości.

Damian przysięga narzeczonej, że nic złego nie zrobił. Szczerze tłumaczy, dlaczego nie powiedział jej, że wyjeżdża z Zosią. Monika nie wierzy w jego zapewnienia - mężczyźni przecież są z natury wiarołomni! Damian oznajmia ukochanej, że nigdy jej nie zdradził i nie zrobi tego. Monika uspokaja się nieco, dopiero kiedy narzeczony oznajmia, że ma zamiar zwolnić Lipską.

Cieślik spotyka się z Zosią w swoim biurze. Daje jej do zrozumienia, że będzie musiała poszukać sobie innej pracy. Nagle kobieta rozdziera na sobie ubranie i zaczyna demolować biuro. Zszokowany Damian próbuje ją powstrzymać. Lipska drapie go paznokciami po twarzy i krzycząc wybiega na dziedziniec. Błaga przechodniów o pomoc. Kiedy, nadchodzące właśnie, Żaneta i Maria pytają, co się stało, Zosia rozpaczliwie krzyczy, że Cieślik próbował ją zgwałcić...

Jerzy cierpi z powodu braku weny. Iza namawia męża na wspólny spacer po okolicy. Dudek tłumaczy, że musi w końcu coś napisać.

Iza spaceruje z Klementynką i cieszy się urokami wsi. Sielską atmosferę burzy podjeżdżający ze znaczną szybkością samochód. Izabela krzyczy na kierowcę, że powinien bardziej uważać, bo o mało nie przejechał jej dziecka. Mężczyzna stwierdza, że to raczej ona powinna być ostrożniejsza – jest przecież na drodze! Osłupiała Brzozowska tłumaczy mu, że to teren jej posesji. Mężczyzna oznajmia Izabeli, że to droga do sklepu, z której od lat korzysta cała wieś.

Iza wraca do domu wzburzona. Oznajmia mężowi, że trzeba natychmiast zrobić ogrodzenie. Żwawo wyciąga ze składziku potrzebne narzędzia i materiały i każe Jerzemu naostrzyć paliki do płotu. Dudek jest kompletnie zdezorientowany. Prosi żonę, żeby zawołali fachowców, lecz ona nie chce go słuchać.

Izabela i Jerzy z zadowoleniem oglądają efekty swojej pracy. Po chwili nadjeżdża jakiś samochód. Kierowca, oburzony, że zatarasowano drogę, nakazuje Dudkom natychmiast usunąć ogrodzenie. Nie docierają do niego żadne argumenty. Nie będzie przecież jeździł do sklepu naokoło, skoro ta droga jest znacznie krótsza! Rozsierdzony próbuje wyrwać z ziemi paliki. Izabela chwyta za siekierę i groźnym tonem ostrzega go, że nie zawaha się jej użyć w obronie swojego terytorium. Mężczyzna bierze ją za wariatkę i, przestraszony, wycofuje się w pośpiechu…

Młodzi Bergowie mają już dość mieszkania u dziadków. Tłumaczą babci, że chcą wracać do domu – tam mają wszystkie swoje rzeczy. Maria twardo oznajmia, że jest za nich odpowiedzialna i do powrotu taty będą mieszkać na Wspólnej. Nieoczekiwanie, ku wielkiej radości dzieci i Ziębów, zjawia się Bogdan. Okazuje się, że jednak postawiono mu zarzuty, ale prokurator zgodził się, żeby odpowiadał z wolnej stopy.

Następnego dnia młodzi Bergowie namawiają tatę, żeby zadzwonił do Joanny. Dają mu do zrozumienia, że Budzyńska tęskniła za nim nie mniej, niż oni.

Berg przychodzi do warsztatu. Spotyka się z Benkiem, który został zwolniony za kaucją. Każe mu odwołać fałszywe oskarżenia. Prosi kolegę, żeby nie niszczył mu życia. Wrocławski chłodno stwierdza, że powiedział sądowi prawdę: Bogdan i reszta chłopaków „kręcili wałki” za jego plecami, on o niczym nie wiedział. Berg traci cierpliwość i rzuca się na kolegę. Odpuszcza jednak, bo uprzytamnia sobie, że takie zachowanie może go wiele kosztować...

Bogdan odwiedza Joannę, która rzuca mu się na szyję. Niestety jej dobry nastrój znika, gdy dowiaduje się, że Bogdanowi postawiono bardzo poważne zarzuty. Berg robi dobrą minę do złej gry. Zapewnia ukochaną, że sąd uniewinni go – przecież to jasne, że koledzy go wrabiają. Budzyńska wyraźnie zaczyna mieć co do tego wątpliwości. Kiedy Bogdan prosi ją, żeby spotkali się wieczorem Joanna wymawia się nawałem pracy…