Na Wspólnej

Odcinek 1860

Na Wspólnej

Ola ofiarą dziwnej epidemii! Problemy Kingi w nowej pracy… Nicole w końcu wykrzykuje matce całą prawdę!

Ola trafia do szpitala!
Ola trafia do szpitala!

Betty ma zamiar zostać przez cały dzień w domu. Tłumaczy zaniepokojonym gospodarzom, że ostatnie spotkanie z córką nie wypadło zbyt dobrze. Roman i Honorata sugerują Betty, żeby odwiedziła Nicole i Mikołaja w ich mieszkaniu - będzie to bardzo miła niespodzianka. Kobieta korzystając z ich rady dzwoni do córki, lecz ta chłodno ją zbywa stwierdzeniem, że jest zajęta. Nicole z goryczą tłumaczy mężowi, że mama zawsze ją lekceważyła i to się nie zmieniło. Mikołaj prosi żonę, żeby odpuściła matce i spotkała się z nią. Przyznaje, że Betty nie jest aniołem, ale na pewno zależy jej na Nicole. Jakiś czas później Betty zjawia się u córki. Przywozi jej bardzo nowoczesny wózek dla dziecka. Jest bardzo zadowolona ze swojego zakupu. Nicole nie podziela jej entuzjazmu. Betty domyśla się, że córka wciąż boczy się na nią dlatego, że wczoraj zagadała się ze sprzedawcą w sklepie. Ze śmiechem stwierdza, że bardzo jej się to opłaciło – sprzedawca dał jej spory upust na wózek. Potem jednak, już całkiem poważnie, prosi córkę, by nie traciły czasu na dąsy z powodu mało znaczącego incydentu. Nicole uświadamia mamie, że tak właśnie wyglądało całe jej dzieciństwo – czuła, że jest dla matki mniej ważna od pierwszego lepszego faceta! Betty gorąco zapewnia córkę, że zawsze zależało jej na niej najbardziej. Być może nie umiała tego okazać - urodziła ją przecież tak młodo! Prosi, by dały sobie szansę. Nicole nie wierzy, że mama kiedykolwiek się zmieni. Nie chce, żeby znowu ją raniła.

Hoffer i Leśniewska zastają Betty pogrążoną w smutku. Matka Nicole nie ma jednak ochoty na zwierzenia. W końcu wybucha gorzkim płaczem…

Kinga jest bardzo podekscytowana przed pierwszym dniem w nowej pracy. Niestety, już na początku przekonuje się, że zajęcie to, może nie dać jej spodziewanej satysfakcji. Na kursie zjawiają się tylko trzy kobiety. Wyglądają na znudzone i niezbyt zainteresowane wykładem. Drwią z faktu, że mają uczyć się pisania listu motywacyjnego. Tłumaczą, że nie mają wykształcenia i nigdy nie będą ubiegać się o posadę, w której ta umiejętność im się przyda. Tylko jedna z kobiet – Edyta, matka czwórki dzieci – wykazuje zainteresowanie tematem. Po skończonych zajęciach kobieta zaczepia Kingę. Edyta mówi, że zależy jej, by się czegoś nauczyć na kursie. Przyznaje, że pozostałe kursantki są tu tylko dlatego, że w przeciwnym razie straciłyby zasiłek. Prosi Kingę, by nie rezygnowała. Brzozowska bez przekonania obiecuje zastanowić się nad tym.

Kinga jest sfrustrowana. Wyznaje mężowi, że woli zostać w domu, niż wykonywać nikomu niepotrzebną pracę. Wieczorem do Brzozowskiej dzwoni jej nowy szef i gratuluje udanych zajęć. Kinga daje mu do zrozumienia, że zastanawia się nad odejściem. Twierdzi, że te zajęcia to fikcja – kobiety przychodzą na nie tylko po stempelek. Witkowski mówi jej, że pani Edyta była bardzo zadowolona. To skłania Kingę do refleksji. Obiecuje, że jeszcze przemyśli swoją decyzję…

Ola od rana czuje się bardzo źle. Ma potworne mdłości i torsje. Zimińscy patrzą na nią przerażeni – podejrzewają córkę o branie narkotyków. Olka uspokaja rodziców – oznajmia im, że jest „czysta”. Gosia podejrzewa, że to zwykłe zatrucie lub... ciąża. Przed szkołą Zimińska spotyka jedną z uczennic. Dziewczyna mówi nauczycielce, że zwolniła się z zajęć z powodu problemów żołądkowych. Okazuje się, że w całym kraju zanotowano wiele przypadków zatruć pokarmowych, których przyczyny nie dało się jeszcze ustalić. Zimińscy postanawiają niezwłocznie wezwać lekarza do córki. Ola twierdzi, że czuje się już lepiej i nic się jej nie stanie, jeśli zrobi sobie dzień głodówki. Z telewizji docierają niepokojące wieści na temat skali zatruć. Pada apel, żeby w przypadku problemów żołądkowych zgłaszać się do szpitali. Ostrzega się przed odwodnieniem organizmu. Ola przyznaje, że wypiła dzisiaj tylko dwa łyki wody. Po chwili znowu dostaje ataku torsji. Zimińscy przywożą córkę na ostry dyżur. Ola ledwo trzyma się na nogach. Zostaje przyjęta na oddział, gdzie ma mieć przeprowadzone badania i próby wątrobowe. Tymczasem leży pod kroplówką, która ma uzupełnić płyny w organizmie. Jest pewna, że jutro będzie już mogła opuścić szpital.

Wracając do domu Zimińscy dowiadują się z radia, że jeden z pacjentów warszawskiego szpitala zmarł z powodu zatrucia, a stan dwunastu jest bardzo ciężki...

Aktualności